Doczekaliśmy się kolejnego epizodu telenoweli z udziałem Maxa Cavalera. Ci, którzy śledzą karierę lidera Soulfly, wiedzą doskonale o jego stosunku względem byłych kumpli z Sepultury, jak to w jednym wywiadzie Max drwi z aktualnych dokonań Sepy, przy okazji wyciągając jakieś brudy z przeszłości, aby w innym wywiadzie stwierdzić, że w ogóle go nie obchodzi, co Andreas Kisser i reszta chłopaków aktualnie poczynia. Uważacie, że tylko muzycy Sepultury są na czarnej liście Cavalera?
No to uważajcie, bo prawdopodobnie poznaliśmy kolejnego członka tego niechlubnego grona, ale najpierw mały rys historyczny. 5 sierpnia 2021 r. Soulfly ogłosiło na swoim Facebooku, że do zespołu dołącza gitarzysta Fear Factroy, Dino Cazares. Dino miał zastąpić Marca Rizzo na trasie koncertowej Soulfly po Stanach Zjednoczonych [która startuje dzisiaj], podczas gdy Rizzo mał występować ze swoim, solowym projektem na wspólnej trasie z Whiskey Dick. Niby nic specjalnego, prawda? Ot tymczasowa podmianka, bo akurat terminy się nakładają. No właśnie nie.
Ponieważ dwa dni później podczas kolejnego Max Trax transmitowanym na profilu Soulfly [19:00 minuta], Max Cavalera oficjalnie pożegnał gitarzystę Marca Rizzo po 18 latach spędzonych razem w zespole. Oczywiście muzyk życzył wszystkiego najlepszego swojemu kumplowi po fachu, ale jak się dowiadujemy, od dłuższego czasu Rizzo nie czuł się zbyt komfortowo w Soulfly. W wywiadzie udzielonym dla Aftershocks TV muzyk skomentował to tak:
Zawsze darzyłem Maxa Cavalerę wielkim szacunkiem, ale ostatnie kilka lat były po prostu ciężkie. Nie jest tajemnicą, że na scenie Max tak naprawdę nie gra już na gitarze, a przynajmniej nie robi tego na takim poziomie, na jakim powinien. Fani o tym gadają od lat. Na forach widać niezadowolenie ludzi. Ja też nie byłego z tego powodu szczęśliwy zarówno jako fan oraz osoba, która gra w zespole. To trwało bardzo długo, a potem przyszedł COVID, zostaliśmy bez wsparcia i to otworzyło mi oczy. To po prostu nie jest warte mojego zachodu.
Dalej Rizzo został zapytany o to, czy jest w stanie finansowo poradzić sobie, bazując wyłącznie na solowych projektach. Marc odpowiedział, że robił tak np. między trasami Soulfly i Cavalera Conspiracy w latach 2005 i 2006, i jakoś zdawalo to egzamin. Jednocześnie zaznaczył, że ani on, ani tym bardziej Soulfly nigdy nie pobierał zasiłków, bo według niego takowych dla tej branży nie ma:
Nigdy nie było żadnego zasiłku. Nie było jak go zdobyć. Po prostu zacząłem grać solowe koncerty i tak sobie radziłem przez te wszystkie lata, gdy Soulfly decydował się wziąć tak po prostu siedem miesięcy wolnego, a ty nie zostałeś o tym wcześniej poinformowany.
W tym momencie do akcji wkraczają kolejno Zyon i Max Cavalera, którzy odpierają zarzuty Rizzo i starają się wyprostować sytuację. Jako pierwszy głos zabrał Zyon, perkusista Soulfly:
Ta wiadomośc jest dla tych wszystkich, którzy nie wiedzą, jak działa ten biznes. Podczas pandemii niezależni kontrahenci [czyli większość muzyków] mieli możliwość ubiegać się o rządowe dotacje. Mój gitarzysta z zespołu z jakiegoś powodu nie wykonał tej papierkowej roboty i teraz próbuje zmieszać moje nazwisko z błotem, i zgrywa ofiarę. Wiadomo, dużo ludzi to kupi.
Koleś się wkurzył, ponieważ nie wypełnił papierków i teraz nas o to obwinia. W lutym 2021 daliśmy mu dużo kasy, aby mógł nagrać nowy album, więc o jakim braku wsparcia on mówi?
Oczywiście, swoje zdanie musiał też wyrazić Max Cavalera, który odparł, że Marc w niektórych wywiadach wylewa same kłamstwa, które osobiście bolą lidera Soulfly:
Boli mnie, kiedy to słyszę po tym wszystkim, co dla niego zrobiliśmy, a było tego dużo. Umieściliśmy go na wszystkich płytach, opiekowaliśmy się nim, traktowaliśmy z szacunkiem, a teraz wypowiada się o nas w taki posób. To po prostu nie jest miłe. Rzecz jasna próuje próbuje nastwaić fanów przeciwko mnie. Robi z siebie ofiarę. Zdecydowanie boli mnie, kiedy słyszę te wszystkie oskarżenia, o których wiem, że to stek bzudr i kłamstw. To wszystko to dzieło jego szalonego umysły. Dziwna sytuacja.
Nie chcę wypowiadać się o nim źle. Nie podobają mi się te zarzuty, ale ma prawo mówić co chce. Myślę, że przez te wszystkie lata traktowaliśmy go naprawdę dobrze. Kiedy dołączył do zespołu, niewiele osób go znało. Wystarczyłaby odrobina wdzięczności. Nawet podczas Max Trax, kiedy wspomniałem, że go zwolniłem, podziękowałem mu za 18 lat Soulfly i życzyłem powodzenia w jego projekatch. Nie jestem zgorzknialcem.
Szczerze, nie mam pojęcia kto mówi prawdę, a kto łże, ale jedno jest pewne - ta historia doczeka się jeszcze kilku odsłon.